Get Brutus! /Rogue Trader game/

bighuge

Autorski scenariusz dla wielu graczy oparty na zasadach Rogue Trader (1987).

Gra odbędzie się 21 września o godz. 13.00 w Klubie Admech w Warszawie.  Gra zaczyna się o 13.00 i toczy się ok 3 godzin.  Przeznaczona jest zarówno dla początkujących i zaawansowanych graczy.

‘Bring me the head of Brutus Stoss!’ – Rogue Trader participation game. For novice and advance players. Contact me for details.

Wstęp

Pocisk trafił w betonową zaporę milimetry od jego głowy. Włosy i skórę pokrył pył, kurz wdarł się do nozdrzy i gardła. Salomon zakasłał boleśnie.

– Kurwa! – syknął.

Kanonada była ogłuszająca! Boltery i miotacze wrzały, terkotały karabiny na wzgórzach. Pociski krzesały iskry na opancerzeniu czołgów, wozów pancernych i zbroi pozostałych marines.

Salomon rozejrzał się wokół, wyłowił swych ludzi – rozbitych teraz, rozsypanych między uszkodzonymi pojazdami i betonowymi blokadami na poboczach. Rozbitych ale nadal walczących, odgryzających się ogniem bolterów, pistoletów i miotaczy na ogień ukrytych pośród pagórków zbirów.

– Kurwa! – syknął znów.

Kurwa, kurwa! – dodał już w myślach. Jak do tego doszło, pytał samego siebie.

Na Imperatora, jak do tego doszło?!

Rozejrzał się jeszcze raz starając się wyłowić wzrokiem swego dowódcę, Brutusa Stwosza. Nie zdołał. Ostatni raz widział go na samym początku starcia, gdy ich kolumna pojazdów pędząca z bazy ku portowi gwiezdnemu została zatrzymana i zaatakowana przez jakichś szaleńców.

Szaleńców uzbrojonych niekiedy lepiej od nas samych – pomyślał gorzko Salomon.

A potem były już tylko eksplozje, płonące pojazdy, rozgrzany piach i terkocząca broń. Pułapka, wpadli w pułapkę.

Na Imperatora! Jak do tego doszło?! Jak do tego kurwa doszło?!


– Czy to zadziała? – zapytał inkwizytor Anatol de Moor III poprawiając ciężki, pozłacany łańcuch zawieszony na szyi.

Człowieczek, którego dłonie bardziej przypominały skomplikowane urządzenie chirurgiczne aniżeli normalne ludzkie ręce, pochylił się jeszcze raz nad nieprzytomnym Brutusem Stwoszem.

– Bez wątpienia, Wasza Świętobliwość! – odparł piskliwie – Dane właśnie zaprogramowałem w chipie. To twarda sztuka, ten człowiek! Jego organizm jest wytrzymały! Tak wytrzymały, że poradził sobie z transmisją danych, choć ta zabiłaby każdego innego człowieka!

– Bo ten człowiek jest Astartes, głupcze! – syknął Anatol – To nad-człowiek, istota potężniejsza od zwykłego śmiertelnika. Potężniejsza i lojalna wobec Imperatora.

Co wykorzystamy – dodał już w myślach rozglądając się po chłodnym laboratorium – dane zawarte w chipie skutecznie obalą gubernatora planety Perth, Wincenta Honolulu, słusznie określanego “Wieprzem”.

Anatol nakazał zawrzeć w chipie dane z których jasno wynika, iż “Wieprz” był heretykiem, miłośnikiem obcych ras i przy tym zdrajcą Imperium. Dane jednak musiały opuścić planetę Perth, dotrzeć do właściwych oczu i uszu.

A któż przewiezie je lepiej niż nieświadomy niczego Astartes, Kapitan 3. kompanii Zakonu Imperialnych Pięści?

Anatol pogładził głowę leżącego, nieprzytomnego mężczyzny. Uczynił to z czułością, niespotykaną u Inkwizytora, surowego tropiciela zdrady, herezji i kosmicznej obrzydliwości.

– Śpij dobrze kapitanie – szepnął – a potem przebudź się do prawdy.


– Niemożliwe! – pisnął dziewczęco gubernator – Niemożliwe!!!

A jednak – możliwe!

Zdemaskowano go! Dane o jego zdradzie trafiły do inkwizycji. Wyszło szydło z worka. A właściwie – z “Wieprza”.

– Co mam robić?! Co robić?! – piszczał Honolulu ściskając pluszową maskotkę tyranida. Miał takich maskotek całą kolekcję. Orków, Eldarów, tyranidów i inne, nienazwane rasy. Lubował się w oglądaniu tych istot na żywo, sprowadzanych po cichu na planetę (co było nielegalne, niezgodne z prawem Imperium i co najgorsze – śmiertelnie groźne dla cywilnych mieszkańców Perth), zaś w rezydencji miał całą kolekcję pluszaków przedstawiających rozmaite obce rasy.

Bez tych pluszaków nie był już w stanie spać!

A teraz mieli mu to wszystko odebrać? Jemu, gubernatorowi?!

Nigdy!

– Kto ma dane? – zapytał kwikliwie. Stojący przed nim sługa zgiął się w ukłonie.

– Kapitan marines, Brutus Stwosz. Są na chipie zamontowanym w jego czaszce…

– Więc przynieście mi tę czaszkę! – zapiszczał znowu gubernator ściskając tyranidowego pluszaka – Zbierzcie zbrojnych i zbirów! I przynieście mi głowę Brutusa Stwosza!!!

Huk, kanonada, koszmarna palba broni. Piekło, tak wygląda piekło.

A mnie stworzono do bitwy – pomyślał Salomon.

Autorem wstępu jest Arkady Saulski.


Zasady

Scenariusz ‘Przynieście mi głowę Brutusa Stwosza’ przeznaczony jest dla dwóch i więcej graczy.

Jeden z graczy przejmuje kontrolę nad oddziałem Kosmicznych Marines z zakonu Imperialnych Pięści pod dowództwem Kapitana Brutusa Stwosza. Oddział ten ma rozkaz dostać się do portu kosmicznego na planecie Perth i dokonać natychmiastowej ewakuacji. Chip w głowie Kapitana Stwosza zawiera kluczowe informacje oraz dowody przeciwko zdrajcy i heretykowi Gubernatorowi Anatolowi Honolulu.

Gra zaczyna się w momencie gdy Marines przechodzą przez wąwóz, wrecz idealne miejsce na zasadzkę. Najemnicy wynajęci przez Gubernatora Honolulu rzecz jasna wykorzystują sytuację. Mało tego, informacje w chipie Brutusa Stwosza mają kluczowe znaczenie dla przejęcia kontroli nad planetą Perth. Mówi się, że inne frakcje mogą również włączyć się do gry.

Gracz numer dwa przejmuje kontrolę nad najemnikami Gubernatora Honolulu i za zadanie ma odzyskanie chipa. Głowa Kapitana Stwosza z ciałem lub bez. Nie ma znaczenia. Głowa musi być dostarczona.

Do gry dołączyć może dowolna liczba frakcji. Wystarczy tylko dostarczyć pomalowane figurki i opatrzeć je opisem.

Grę toczymy na zasadach z 1987 roku wg. podręcznika Rogue Trader. Nie jest to gra zbalansowana, nie ma punktacji. Każda z frakacji powinna posiadać ok. 10 żołnierzy plus szef. Nie zatrudniamy psykerów, ani nie wystawiamy czołgów. Dreadnoughty dozwolone.

Nie ma potrzeby wcześniejszych zapisów. Po prostu przynosimy figurki i gramy.