… i kolejne krótkie opowiadanko zapowiadające kolejne Oldhammerowe granie w trakcie Weekendu. I znowu Arkady Saulski to zrobił. Zaatakował piórem i zwyciężył!. Dziękujemy Arkademu, a na wyścigi Squiggów zapraszamy 4 października o godzinie 10.00:)
Obczajcie stronę – Arkady saulski – Kolonia Literacka
Najszybsi z najszybszych
– Jestem najszybciejszy!!! – ryknął goblin. Po czym wraz ze squiggiem, którego dosiadał, rozbił się na bocznej ścianie toru.
Inne gobliny zaśmiały się triumfalnie i popędziły swoje okrągłe, dwunożne, czerwone wierzchowce. Wyścig trwał nadal, gawiedź wrzeszczała, kibicowała swoim, złorzeczyła tym drugim i co jakiś czas zajadle walczyła między sobą.
– Juuuuhuuuuuu!!! – ryknął kolejny z goblinów, podrywając swojego squigga do pędu, przeskakując nad oponentem, wyprzedzając go i tym samym wychodząc na prowadzenie.
Pozostałe gobliny nawet nie chciały na to patrzeć. Dosłownie.
Jeden zamknął oczy, przeoczył zakręt i dup! Wpadł prosto na bandę. Squigg wybuchł jak przebity balon a goblin odleciał gdzieś, hen daleko, wygrywając chociaż tę konkurencję – kto zostanie wyrzucony z toru najdalej.
– Hihihihihihiiiii!!! – zaskrzeczały pozostałe gobliny, widząc, że kolejny przeciwnik wyleciał (dosłownie) z konkurencji. Meta była niedaleko, wyglądało na to, że prowadzący goblin może już witać się z pucharem Najszybszego z Najszybszych…
I wtedy jego squigg postanowił mocno zmienić przebieg wyścigu.
Poobijany i poraniony, zmęczony i coraz bardziej zirytowany pędem czerwony potworek zaczął trząść się, pienić by wreszcie wybuchnąć w eksplozji gniewu i furii! Zrzucił z siebie jeźdźca, chwycił go zębiskami i rozszarpał, zanim zielone ciałko zdołało trafić na ziemię. Widząc furię squigga pozostali uczestnicy wyścigu chcieli zmienić kierunek pędu, ale było za późno! Bestie wpadły na siebie i nagle, tuż przed metą, tor zamienił się w jedno, wielkie pobojowisko, chmurę pyłu, w której błyskały ostrza kłów i pazurów!
Widownia jęknęła… i także wybuchła ale w furii entuzjazmu dla widowiska! Kto by się spodziewał, że wyścig zakończy się tak nieoczekiwanie i tak krwawo! Co za atrakcja!
Trwało to długą chwilę ale kurz wreszcie opadł. Na polu walki pozostał ostatni squigg, wokół którego walały się resztki oponentów, tak innych squiggów jak i dosiadających je goblinów.
Potworek zerknął w prawo, zerknął w lewo. Wreszcie obrócił się i powolutku ruszył przed siebie, z dala od mety.